Uwaga!
Blog zawiera treści homoseksualne, przemoc oraz wulgaryzmy!
Jeżeli Ci to nie odpowiada, opuść bloga.
Wszystkich innych zapraszam do czytania :)

środa, 8 sierpnia 2012

"I hate everything about you" Rozdział 1

No i pierwsza nocia z mojego PainIta. :D Tytuł opowiadania pochodzi z piosenki Three Days Grace "I hate everything about you". Mam nadzieję, że Wam się spodoba i że będziecie komentować nowe rozdziały! ^w^

Rozdział 1

 

Słońce chyliło się ku zachodowi, a on siedział na parapecie w swoim małym pokoiku i przyglądał się temu zjawisku z parapetu. Westchnął ciężko, przenosząc spojrzenie na swoje szczupłe, delikatne dłonie. Jak długo już tu był? Nie wiedział. Długo. Sprzedawał swoje ciało jak najtańsza dziwka, ale przecież gdyby nie to, już dawno mógłby nie żyć.
Jego życie było pasmem niepowodzeń. Najpierw stracił całą swoją rodzinę, a później ukochanego brata. Nie miał za co żyć, wylądował na ulicy i to właśnie tam go spotkał. Osobę która z jednej strony go uratowała, a z drugiej pogrążyła w jeszcze większym bagnie. Osobę, która była właścicielem tego burdelu o nazwie Akatsuki.
Jego przemyślenia przerwało pukanie do drzwi. Odwrócił się i nawet nie zdążył odpowiedzieć, kiedy drzwi się otwarły, a do pomieszczenia wszedł obiekt jego myśli.

- Witaj. - Aksamitny głos dotarł do uszu bruneta, a przyjemny dreszcz przebiegł po jego plecach. Podniósł swoje onyksowe oczy i spojrzał na stojącego przed nim mężczyznę. Jego pracodawca podszedł do okna, obserwując zmieniające się kolory i kładąc jedną dłoń na parapecie, niebezpiecznie blisko dłoni Itachiego. Czarnowłosy niemalże zadrżał i zdusił w sobie chęć sprawdzenia, jak bardzo gładkie są dłonie jego wybawiciela i jakie są w dotyku te długie jak u pianisty palce.
Nie odpowiedział na powitanie, a i drugi mężczyzna najwyraźniej nie oczekiwał tego od niego. Itachi cieszył się, że nie jest w tej chwili sam i że ktoś obserwuje z nim ten przepiękny zachód słońca. Jednocześnie w jego sercu gościł głęboki smutek.
- Kolejny klient? - zapytał Itachi, spoglądając kątem oka na Paina, swojego pracodawcę, a zarazem kochanka... Chociaż to może złe określenie. Pain go po prostu "używał" w łóżku po to, aby wyładować swoje frustracje. Rzadko czerpał z tego przyjemność, a mimo to ciągle trwał przy jego boku. Kiedyś myślał, że zostanie tu tylko po to, aby uzbierać pieniądze i jakoś wyjść na prostą, ale wciąż nie potrafił z tym zerwać. Wmawiał sobie, że jeszcze potrzebuje rudowłosego i jego pieniędzy. Że jeszcze trochę i będzie mógł się stąd wyrwać...
- Nie - zamruczał gardłowo Pain, a po plecach Itachiego przebiegł przyjemny dreszcz na sam dźwięk jego głosu. - Dzisiaj daję ci wolne, nie umawiałem nikogo do ciebie - powiedział, nachylając się nad chłopakiem i wpatrując prosto w jego hematytowe tęczówki. Na policzkach delikatniejszego chłopaka pojawił się jasny rumieniec. - Nie rozumiem ciebie, Itachi. - Rudy uśmiechnął się. - Przy innych jesteś taki wyrafinowany, a przy mnie się rumienisz!
- Wcale nie - powiedział oburzony Itachi, odsuwając się od niego. - To co chcesz?
- Deidara mnie dzisiaj trochę zdenerwował - powiedział Pain swoim wypranym z emocji głosem, którego kruczowłosy nienawidził. - Chyba wiesz o co mi chodzi.
- To może na nim wyładuj swoją złość? – Chłopak nie był zachwycony tą wiadomością
Rudowłosy na to zaśmiał się cicho i dotknął swoją dłonią policzka Itachiego.
- Dobrze wiesz, że tylko ty potrafisz ukoić moje nerwy. Nie myśl, że odpuszczę zabawę z tobą. – Usta Paina powoli zbliżały się do ust Itachiego, mówiąc przy tym coraz ciszej, aż w końcu zaczął szeptać. – Nikt nie jest tak dobry w łóżku jak ty. Szczególnie gdy tego nie chcesz.
Po karku chłopaka przebiegł dreszcz. Mimo że był już przyzwyczajony do humorów swojego kochanka, wspomnienia o tym jak Pain zazwyczaj się z nim obchodził, były bolesne. Oczywiście potrafił być też czuły i delikatny, jednak zdarzało się to niezwykle rzadko.
Mimo to gdy tylko pomyślał o tych cudownych chwilach, rozluźnił się i rozchylił swoje zwilżone już usta i wpił się w gorące wargi swojego szefa.
Całowali się przez dłuższą chwilę, aż zabrakło im powietrza. Wtedy nagle Pain oderwał się i niskim głosem wymruczał mu do ucha:
- Dziś chcę wyjątkowo ostro.
- Ale mówiłeś, że mam wolne...? - zapytał Itachi, łapiąc krótki oddech. Odsunął się od Paina, oparłszy dłonie o jego twardy, dobrze umięśniony tors. Gdyby przesunął swoją smukłą bladą dłoń trochę wyżej pod obojczyk, może poczułby bicie jego serca. Szybko jednak odsunął od siebie tę myśl, a raczej odsunęły ją od niego następne słowa rudowłosego.
- Ale ja przecież nie jestem klientem. To nie zalicza się do pracy, to powinna być dla ciebie jedynie przyjemność. Powinieneś być dumny, że ciebie chcę. Mogę mieć innych, a mimo to przyszedłem właśnie do ciebie. - Głos Paina stał się nagle twardy, z podbiciem z zimnej stali. Itachiego aż przeszły dreszcze, z jednej strony przepiękny zachód słońca, w kolorze płynnego miodu, a z drugiej ten lodowaty, jakby pozbawiony emocji głos fioletowookiego. Przedtem mruczał, brzmiał niemalże przyjemnie, a teraz prawie jak lodowce Antarktydy. Czy ta myśl o Deidarze tak na niego podziałała? Czy przez to zrobił się aż tak nieprzyjemny?
- Pain, ale ja nie...
- Zamilcz - rozkazał mężczyzna, gwałtownym ruchem chwytając dłoń Itachiego do tej pory dotykającą jego klatkę piersiową. Zacisnął palce mocno na jego wątłym nadgarstku, aż czarnooki jęknął z bólu. Jednocześnie poczuł drugą dłoń Paina zaciskającą się na jego prawie nagim pośladku, odzianym jedynie w czarne, satynowe bokserki obszyte koronką.
Dłoń Paina była szybka i zwinna jak olimpijski lekkoatleta. Jednym płynnym ruchem zdarł z drobniejszego bruneta jego bieliznę, która poszybowała w tylko jej znanym kierunku.
- Jesteś taki seksowny - wymruczał do ucha Itachiego. - Dobrze wiem, że też tego chcesz. No dalej, pokaż, jak bardzo ci się to podoba.
Onyksowooki wydał z siebie zduszony jęk. To co łączyło go z Painem, było bardzo dziwną i trudną do zdefiniowania relacją. Z jednej strony mogłyby się wydawać, że to tylko ostry seks, do którego Itachi był zmuszony, ale z drugiej... Po tych wszystkich razach zdał sobie sprawę, że coraz częściej myśli o rudym. O tym, jak te silne dłonie łapały go za pośladki; jak ich torsy ocierały się o siebie, języki łączyły się namiętnym tańcu. Chociaż fioletowooki go ranił, to kiedy leżeli tak złączeni po pełnym agresywności seksie... Ich ciała pasowały do siebie niczym układanka. Idealnie. Czasem Itachi zastanawiał się, czy kocha Paina... Nie... Chyba jednak nie mógł tak tego nazwać.
Kiedy rudy wziął w jedną dłoń męskość bruneta, ten chciał zaprotestować, ale przeszkodził mu w tym zdecydowany język Paina, który wkradł się między jego wargi. Zaś druga ręka delikatnie, ale jednak mocno zacisnęła się na różowym guziczku zwanym sutkiem.
Z karminowych warg kruczowłosego wydobył się jęk, który sprawił, że Pain stał się jeszcze twardszy. Oh, tej nocy sprawi, że jego kochanek będzie krzyczał jego imię w tej nieopisanej rozkoszy, którą zamierzał mu dać! Jego męskość ocierała się o udo Itachiego, który wyjątkowo entuzjastycznie reagował na pieszczoty rudego. Jego odchylona do tyłu głowa, czarne kosmyki łagodnie okalające twarz i spływające na białą, kusząco odkrytą szyję, wilgotne rozchylone wargi... Mógłby dojść choćby od samego patrzenia na tego chłopaka. Dłonie rudowłosego podążyły na jego twarde jak stal pośladki i wślizgnęły się pomiędzy obie półkule, krążąc dookoła jego wejścia. Itachi westchnął przeciągle.
Na zewnątrz panowała już noc, jedynie światło księżyca wpadające do pomieszczenia przez okno oświetlało ich sylwetki, okalając ich twarze miękkim, białym światłem. Rudy spojrzał pełnym pożądania wzrokiem na błyszczącą w tym świetle skórę Itachiego.
- Jesteś taki piękny - wychrypiał Pain wprost do jego ucha, głosem tak odmiennym do tego, którego używał na co dzień. Głosem, który był zarezerwowany tylko na takie chwile... Itachi jęknął po raz kolejny, kiedy ręka mężczyzny podążyła w stronę jego najwrażliwszej części.
- Przestań – brunet wygiął się w łuk pod wpływem dotyku i tego niskiego głosu.
Och, jak było mu dobrze. To był jeden z niewielu momentów, kiedy jego wszystkie mięśnie były spięte, ale duchowo był niesamowicie odprężony. Smukłe dłonie błądziły po całym jego ciele, raz po raz docierając do jego dziurki.
W odpowiedzi na te pieszczoty, całował Paina po torsie. Język czarnowłosego wędrował od jednego sutka do drugiego, bawiąc się zawieszonymi w nich kolczykami.
I wtedy poczuł, jak trzy palce na raz wsuwają się w niego.
- Agrhh… - jęk rozkoszy wydobył się z jego gardła, a paznokcie pozostawiły na plecach kochanka czerwone ślady.
- Uwielbiam, jak jęczysz. Szczególnie gdy jęczysz przeze mnie. – Rudowłosy ugryzł chłopaka w ucho i wtargnął w nie językiem. – A teraz pokażesz, jak naprawdę potrafisz jęczeć i krzyczeć.
Obrócił szybko Itachiego tyłem do siebie i nie czekając na nic, wszedł w niego jednym, szybkim ruchem.
Twardy, mięsisty członek zgłębił się w nim aż po samą nasadę, napierając na delikatne wnętrzę kruczoczarnowłosego chłopaka, który był w stanie jedynie jęknąć. Ów jęk był zarazem połączeniem wyrazu bólu jak i rozkoszy.
Pain nie czekał, aż chłopak się przyzwyczai do nowego uczucia. Posadził Itachiego na parapecie i zaraz zaczął się ostro w nim poruszać. Bez czułości, bez uczucia. Rżnął go, a Itachi pojękiwał. Wyginał swoją bladą, łabędzią szyję, przesuwając palcami po plecach rudowłosego.
- Ja zaraz... - wysapał, kiedy ruchy Paina stawały się coraz szybsze. Główka penisa muskała jego prostatę, doprowadzając do wybuchu rozkoszy. Doszedł pomiędzy ich splecione w pożądliwym uścisku ciała. Nie minęła chwila, a Pain również doszedł, wystrzeliwując ciepłe nasienie w środku czarnowłosego.
- Spisałeś się - powiedział, wysuwając się z Itachiego, który jedynie przełknął ślinę i potaknął.
Zimna szyba dotykająca jego pleców kontrastowała z jeszcze obecną sensacją obecności gorącego penisa rudowłosego w jego ciasnym wnętrzu. Światło księżyca prześwietlające przez szybę było równie chłodne jak ona sama. Równie chłodne jak teraz Pain, którego dłonie jeszcze ściskały go za biodra, zaciskając palce mocno na smukłych udach. Pewnie będzie miał ślady, zawsze miał ślady - czerwone i wyraźne na jego porcelanowej skórze.
Itachi przygryzł wargi i zsunął dłonie z pleców Paina. Odgarnął długie jedwabiste włosy z czoła i popatrzył na rudowłosego... kochanka? właściciela? pracodawcę? Światło księżyca idealnie oddawało wszystkie krzywizny jego wyćwiczonego brzucha, dodawało jego zawsze ognistym włosom srebrzystego poblasku, a agatowym oczom trochę tajemniczości.
Chwilę potem poczuł, jak wilgotne usta Paina dociskają się do jego własnych. Na początku dziwnie miękko i jakoś tak niepasująco do poprzedniej sytuacji, potem poczuł zęby. I Pain oderwał się od niego, zostawiając z lekko zranioną wargą i spermą sączącą się spomiędzy pośladków na marmurowy parapet.
- To żebyś nie zapomniał do następnego razu - powiedział Pain, wciągając spodnie na biodra.
- Jakbym mógł zapomnieć... - szepnął melancholijnie Itachi i odchylił głowę na bok tak, że jego długie, ciemne i lśniące jak usiane gwiazdami nocne niebo, włosy spłynęły mu po ramieniu. Bezwiednie oblizał usta i aż zadrżał, kiedy zobaczył jak Pain podąża wzrokiem za tym ruchem, a jego twarz nagle się zmienia. Nie zapiął spodni, ale stał tak i przyglądał mu się. - Nie zrobisz tego znowu - powiedział drżąco i zeskoczył z parapetu.
- Sam nie wiem... Skoro tak mnie kusisz. Ty niewyżyta, mała szmato!
Itachi nie zdążył umknąć. Nie wiedział nawet jak to się stało, że płomiennowłosy stał już przy nim i przyciskał go do ściany. A może tylko mu się wydawało? Może to te hipnotyzujące oczy nie pozwalały mu się ruszyć? Ruszyć... On nawet zapomniał jak się oddycha!
- Zrobiliśmy to zaledwie raz... - wyszeptał mu prosto do ucha i ukąsił je. - I tak właściwie to wcale nie było ostro...
- Pain ja nie mo...
- Csiii - zasyczał i ukąsił go w szyję. Długowłosy zadrżał, tym razem bynajmniej nie pod wpływem przyjemności wywołanej jego bliskością, ale pod wpływem strachu. Rzeczywiście to było nic jak na Paina. On potrafił robić to całą noc, nawet jeśli czarnooki nie był już w stanie się ruszyć i przestawał dopiero wtedy, kiedy tracił przytomność. Czyżby go sprowokował? Czy naprawdę musiał pilnować się na każdym kroku? Pain potrafił wykorzystać przeciwko niemu wszystko, nawet głośniejsze westchnięcie.
A z drugiej strony zapach Paina... Przymknął oczy, rozkoszując się cudownym aromatem mężczyzny i kiedy zapragnął poczuć go jeszcze raz w sobie, silne dłonie nagle zniknęły.
- Masz wolne na dzisiaj - powiedział, ruszając w kierunku drzwi. - Idź coś zjeść, bo nie będziesz miał sił, żeby zaspokajać klientów, nie mówiąc już o mnie.
- To przez to, że ciągle karmisz mnie ananasami. Nimi nie da się zbytnio najeść - odparł cienkim, nieco piskliwym głosem. Doskonale wiedział dlaczego jego właściciel to robi.
- To żebyś był słodszy - zaśmiał się rudowłosy i zmierzył go wzrokiem od góry do dołu. Itachi poczuł nagłą potrzebę zasłonięcia się, ale nie chciał też po sobie pokazać, że się wstydzi.
Był przecież dziwką, sprzedawał się i miał ukrywać swoje ciało przed mężczyzną, który miał go więcej razy niż wszyscy klienci razem wzięci? Ograniczył się tylko do nerwowego pogładzenia swojego krągłego biodra, ale szybko i tego zaniechał. Mógł przecież znowu sprowokować Paina!
- Umyję się i zaraz zejdę - odchrząknął, marszcząc swoje idealnie wykrojone brwi. Nadal coś mu tu nie pasowało. Dlaczego fioletowooki tak po prostu mu odpuszczał? Itachi nie potrafił wymyśleć żadnego sensownego powodu. - Naprawdę nie chcesz nic więcej i od tak dajesz mi wolne?
- Nic, tylko załóż dla mnie coś szczególnego. Wiesz, co mam na myśli.
Tak, doskonale wiedział. "Patrz, ale nie dotykaj" jedna z ulubionych gierek tego zbereźnika.
Itachi wszedł do swojej małej, ale za to przyjemnie urządzonej łazienki. Podszedł do porcelanowej wanny i odkręcił złoty kurek. Musiał się wykąpać, gdyż wciąż czuł w sobie ciepłą spermę ognistowłosego. Woda nalała się w mgnieniu oka, więc wszedł do wanny i zaczął obmywać swoje delikatne ciało. Kiedy był już czysty, owinął się w puchaty, biały ręcznik i nachylił nad wanną, spoglądając w swoje odbicie. Malinowe usta odbijały się na tle delikatnej, mlecznej skóry. Ciemne, węglowe tęczówki spoglądały na niego z lekkim znużeniem, a okalające je długie rzęsy rzucały cień na policzki. Był przystojny, nic dziwnego, że miał tyle klientów, ale nie lubił swojego ciała. Z każdym dniem czuł się coraz bardziej skalany.
Sięgnął po puder, nakładając go sobie na policzki, aby jego skóra wyglądała na jeszcze delikatniejszą. Następnie sięgnął po kredkę do oczu i zrobił dookoła nich precyzyjne kreski, które jeszcze bardziej podkreśliły czerń jego tęczówek. Makijaż był gotowy.
Westchnął, wychodząc z łazienki. Podszedł do dużej, białej szafy i otworzył ją. Wyciągnął z niej czarne, skórzane spodnie i siateczkową bluzkę. Pain lubił, kiedy chodził tak ubrany.
Przebrał się więc i wyszedł z pokoju prosto na korytarz, którego podłogę pokrywał czerwony dywan. Ruszył w stronę schodów z ręcznie rzeźbioną balustradą. Na dole znajdowała się jadalnia dla wszystkich pracowników burdelu. Zszedł więc do niej na kolację.
Czarnowłosy schodził powoli, nie spiesząc się. Ostrożnie stawiał każdy krok, by przypadkiem któryś z zamszowych kapci w kolorze oberżyny, nie zsunął mu się ze stopy. Droga w dół była długa, kręta i męcząca, a jego cierpienie pogłębione było przez ból w dolnych częściach ciała, pozostałości po inwazji członka Paina. Nie poddawał się i dzielnie dotarł na sam dół. Otarł z czoła niewielkie kropelki potu i z cichym westchnięciem ruszył w stronę otwartych drzwi do jadalni.
Pomieszczenie było dość duże, bez problemu mieściło kilka stolików na samym środku, ogromną lodówkę i zmywarkę pod ścianą z prawej strony oraz kilka szafek naprzeciwko wejścia. Gdyby ktoś się uparł, mógłby też znaleźć odpowiednio duży fragment wolnej posadzki do swobodnego tańczenia i podrygiwania. Jedynym źródłem światła był stary, pozłacany żyrandol, ponieważ jedyne okno, było tak ubrudzone, że już od wielu lat nie przepuszczało nawet najdrobniejszego i najbledszego promienia słonecznego.
Gdy Itachi wszedł do jadalni, nikogo w niej nie było. Zdziwił się, bo zawsze o tej porze zajęte były wszystkie miejsca przy stole. Wiele razy musiał jeść na stojąco, co nie było takim złym wyjściem, biorąc pod uwagę, to co zazwyczaj działo się z jego tyłkiem. Ale tego dnia nie było nikogo.
Chłopak usiadł na krześle przy najbliższym stole, oparł wygodnie, zamknął oczy i czekał.
Minęło około dziesięć minut, ale wciąż nikt nie pojawił się w jadalni. Być może dziś Pain sobie odpuścił? Zazwyczaj czekał na niego z wcześniej przygotowaną kolacją, a teraz nic. Itachi zaczął się zastanawiać, czy z jego kochankiem nie dzieje się nic złego. Najpierw odpuścił mu seks, a teraz to.
Co prawda dla niego samego była to dobra wiadomość, ale mimo wszystko się martwił. Może jednak czuje do rudowłosego coś więcej albo po prostu ich dziwaczne relacje trwają na tyle długo, że brunet zaczyna odczuwać do niego przywiązanie, jak pies do właściciela. Już sam nie wiedział, co czuje i dlaczego. Pogubił się w tym już dawno temu. Teraz to nie było życie, tylko egzystencja. Przetrwanie z dnia na dzień, aby zadowolić swojego pana.
Jednak gdzieś tam w środku coś mówiło mu, że te przyjemne dreszcze, które czuje, gdy jest w pobliżu fioletowookiego, nie biorą się tylko z cielesnego zadowolenia. Chyba staje się to, czego obawiał się najbardziej – zaczynał pałać uczuciem do Paina.
Gwałtownie pokręcił głową na tę myśl. Nie, to niemożliwe.
- Muszę coś zrobić, bo zwariuję – powiedział do siebie i wstał. Postanowił sam przygotować kolację, ponieważ już porządnie zgłodniał i jego żołądek żałośnie o tym przypominał.
Podczas krojenia warzyw i przygotowywania mięsa kompletnie wyłączył swoje myśli. Na jego usta wypłynął delikatny uśmiech. Cieszył się z tego, że wykonywana czynność nie ma nic wspólnego ani z seksem, ani przemocą.
Nie minęło jednak wiele czasu, gdy poczuł na swoich plecach gładzące go dłonie.
A więc przyszedł i nie ma zamiaru poprzestać na patrzeniu. Itachi chciał się odwrócić i powiedzieć, że ma już dość takiego traktowania, jednak silna ręka nie dość, że go przytrzymała, to dodatkowo zatkała usta, aby nie mógł nic powiedzieć. Nie mogąc się ruszyć, czuł jak jest macany po pośladkach i sutkach.
Zrobiło mu się gorąco, a jego członek zaczął się robić twardy. Napastnik jakby to wyczuwając chwycił go i zaczął pocierać. Nie, tylko znowu nie to, przemknęło przez myśl zrozpaczonemu brunetowi.
I nagle stało się coś nieoczekiwanego. Z głębin pomieszczenia usłyszał pełen wsciekłości krzyk.
- Orochimaru, masz dwie sekundy, żeby się od niego odsunąć!
Orochimaru? Macał go Orochimaru? Itachi gwałtownie odwrócił się i zrozumiał, że to faktycznie nie był Pain, tylko nowoprzyjęty do burdelu facet. Rudowłosy za to był osobą, która krzyczała.
- A jeśli tego nie zrobię? – Głos mężczyzny był niemal oślizgły. Czarnooki aż się wzdrygnął na to porównanie.
- To dostaniesz wpierdol. I twój czas minął, ty dziwko!!! – Pain był wściekły i zanim ktokolwiek się zorientował, uderzył z całej siły napastnika Itachiego prosto w twarz.

8 komentarzy:

  1. PainIta KYAA!!! Muj ulubiony paring czekam na więcej :* buziaczki ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. kyaa! już uwielbiam tego bloga, hihi. Itaś w burdelu……..? o.O i Pain jako burdeltata (oh my paulo! *__*) scena sexu tez super, im ostrzej tym lepiej ; ))) az miałam goroco na na twrazy jak to czytałam! super nocia, kiedy będą kolejne rozdzialiki? nie mogę się doczekać!x333
    niech paulo coelcho będzie z tobą!! buziaczki :**

    Wiró$3K

    OdpowiedzUsuń
  3. o boze uwielbiam jak itachi jest dziwka nie moge sie doczekac kolejnej noci. cudnie piszesz. ten hardzik byl swietny i to jak itachi traktuje itachiego troche smutno mi sie zrobilo ale wiadomo ze rzycie nie zawsze jest rozowe i czekam na kolejna nocie. nie moge sie doczekac!!!!!!
    Yuki-sama

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo cudownie zapowiada się hihihi to opowiadanie! widzialań kilka bedów masz problem z przecinkami, czykropkami (...<-to jest to)
    Widać, że się dopiero uczysz, ale ty i twój wen spisaliście się hihih na madal. Bardzo użekła mnie kreacja Itachiego , ale uważam że powinaś się uczyć od Nefariel-ona jest autorytetem w pisaniu i boginia pain/itaś ^^ hihi! bardzo ją lubie i wydaje mi sie ze jak jeszcze trochę poćwiczysz będziesz moglaa być tak wspaniała i cudowna jak ona!
    Pozderki!
    Hardzik był mraaauuu aż się spociłam!

    dzika kura

    OdpowiedzUsuń
  5. Przydałoby się parę rzeczy poprawić, Itachi tez wydaje się trochę emo, ale ogólnie to jest super! Dopiero się uczysz? Jeej, jest bardzo dobrze, ten hard był mmm... ^^ ciekawe kiedy pojawi się reszta Akatsuki xd Mam nadzieję że rozdział drugi już się pisze, czekam na kontynuację ^^

    Weny,
    N.

    OdpowiedzUsuń
  6. No więc, na początku ocena samego rozdziału: Zaczęłaś bardzo bardzo obiecująco *^* W prawdzie, nie mam jeszcze osiemnastu lat (w zasadzie nie powinnam tego czytać), ale to genialny hard. Z niecierpliwością będę czekała na kolejne części. I ogólnie pairing PainIta - cudo~ Styl też masz cudowny, za co ofiaruję ci ciasteczko *daje* *w* A co do mnie i mojego śmietnika (czytaj bloga) to chyba trochę na nim pozmieniam, pare notek się usunie, pare się napisze, bo według mnie moje teksty nie mają takiego charakteru jak na przykład Twoje. Pozdrawiam i życzę wenaaa~

    OdpowiedzUsuń
  7. Znalazło się parę błędów interpunkcyjnych i powtórzeń, ale poza tym słit. ;3
    Z niecierpliwością czekam na następne notki, mam nadzieję, że mnie nie zawiedziesz. ;3

    Akari nie martw się, nie tylko ty jesteś tą jedną z niepełnoletnich osób, które czytają tego typu... opowiadania. x D

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmmm... Nie jest złe, ale nie w moim stylu.
    Troszkę za dużo opisów. No ale i tak dobrze ci wyszło :)

    OdpowiedzUsuń