Uwaga!
Blog zawiera treści homoseksualne, przemoc oraz wulgaryzmy!
Jeżeli Ci to nie odpowiada, opuść bloga.
Wszystkich innych zapraszam do czytania :)

piątek, 14 września 2012

"I hate everything about you" Rozdział 6

Cóz, trochę mało komci było pod poprzednim rozdziałem, więc tak średnio miałam motywację do pisania, więc na nowy rozdział czekaliście ponad tydzień. ^^"" Widzę, że zaglądacie, ale bez komentarzy nie wiem, czy ktoś czyta, czy tylko przypadkiem wejdzie i wyjdzie.
Anonimie: No, tak, taki był trochę zamysł, żeby troche rozluźnić atmosferę, ale to ma również trochę wpływu na fabułe. :> I nooo, chciałabym pisać dłuższe rozdziały chyba, tylko mam trochę tak, ze jak już napisze te 4 strony, to od razu przestaję mieć wenę. Taka blokada, haha. XD

Rozdział 6

Itachi oddychał ciężko, spoglądając na Paina. Fioletowooki nachylał się nad nim, mierząc go wzrokiem. Itachi utonął w fioletowych oczach mężczyzny, jednocześnie drżąc ze strachu. Ich spojrzenia spotkały się, zawiązały się na chwilę i nie chciały odwiązać. Stworzyły supeł. Rudy wyglądał, jakby chciał go uderzyć.
- Masz piegi? - zapytał kompletnie zaskakująco Pain, a Itachiemu głos uwiązł w gardle. Nie potrafił odpowiedzieć, więc jedynie powoli potaknął. Dziwne, że tak nagle zmienił swoje zamiary.

Nagle poczuł jego dłoń na swojej szczupłej niczym u łabędzia szyi. Dłoń zsunęła się na obojczyk, gładząc przez chwilę delikatną skórę. Mężczyzna nachylił się nad nim, całując jego usta. Delikatnie, tak jak jeszcze nigdy wcześniej. Zawsze był agresywny, jednak teraz w jego ruchach Itachi mógł wyłapać, co dziwne zważywszy na sytuację, czułość.
Objął kark mężczyzny, pogłębiając tę leniwą, acz przyjemną pieszczotę. Ich języki zatańczyły razem walca. Oplatały się razem jak dwa zgodne ciała. Serce Itachiego zabiło szybciej, a oddech stał się urywany. Jeszcze nigdy nie czuł się tak, jak teraz. Tak cudownie. Jęknął, gdy poczuł dłoń Paina na swoim kroczu. Jego członek był już nieco pobudzony i wciąż rósł.
Zabrał się za rozpinanie szpitalnej koszuli, jaką miał na sobie mężczyzna. Chciał przytulić się do jego nagiego ciała, chciał poczuć jego ciepło.
Wszystkie myśli wyparowały z jego głowy, nie obchodziło go to, że są w szpitalu. Nie obchodziło go nic, a jedynie Yahiko.
Mężczyzna podwinął jego sukienkę. Kruczowłosy powoli zsunął dłonie na tors ukochanego i zaczął go po nim gładzić. Szybko zauważył, że jego sutki stwardniały, zresztą podobnie jak jego samego, teraz dobrze widoczne pod czerwienią sukienki. Pain wsunął rękę w jego włosy, zmuszając go tym samym do zbliżenia twarzy. Ich usta połączyły się ponownie w gorącym pocałunku, a Itachi poczuł, że rudowłosy sam zaczyna się robić twardy.
Wtedy nagle przypomniał sobie, że okna wychodzące na korytarz nie były zasłonięte. Po omacku próbował znaleźć na szafeczce koło łóżka pilocik i na szczęście po chwili udało mu się to. Kątem oka starał się zobaczyć, który guzik służy do spuszczenia żaluzji, ale okazało się to niemożliwe, ponieważ Pain przyciągnął go do siebie z całej siły, przesłaniając mu tym samym większe pole widzenia. Na domiar złego pilot wypadł mu z ręki i wylądował na podłodze. Itachi mimo rozpalającego go podniecenia nie dał za wygraną i próbował go dosięgnąć.
W końcu rudy odepchnął go od siebie i ze złością zapytał:
- Co się tak kręcisz jak jakaś dziewica? – Itachi nawet nie zdążył się zdziwić na to porównanie ponieważ właśnie zobaczył pilocik tuż koło szafki.
- Chcę zasłonić żaluzje, żeby nas nikt nie widział – powiedział i z przejęciem , ale rudowłosemu najwyraźniej nie podobała się ta wymówka.
- Mam w dupie jakieś żaluzje.
- Ale ja nie mam.
- To dobrze, bo za chwilę będziesz miał w niej mnie. – Czarnowłosy stężał, nie wiedząc nawet czy z przerażenia czy podniecenia. Jednak zauważając drapieżny błysk w oku Yahiko, już wiedział, że to ta druga opcja.
Zanim została zdarta z niego piórkowa sukienka spojrzał jeszcze raz na okno, uznając ostatecznie, że w pokoju było wystarczająco ciemno, żeby mieć trochę prywatności.
Itachi poczuł na swojej szyi drobne i delikatne jak muśnięcia motyla pocałunki. Mruknął zadowolony. Nigdy wcześniej Pain nie był aż taki czuły. Zdarzały się momenty, kiedy obchodził się z nim delikatniej, ale nigdy nie z takim uczuciem. I to może było dziwne, może nie pasowało, bo przedtem kruczowłosy uderzył go w twarz i nazwał idiotą, ale było takie przyjemne i nie chciał myśleć o tym, czy pasuje, czy nie. Może i Pain czasem potrzebuje takiej chwili czułości? Może to, co doprowadziło ich obu tutaj do szpitala wyzwoliło w rudym taką potrzebę. A jeśli wyzwoliło, onyksowooki chciał mu to dać, nawet jeśli miało trwać tylko chwilę, kruczowłosy wiedział, że będzie to najpiękniejsza chwila w jego życiu. I on sam uczyni ją najpiękniejszą.
Czarnowłosy uśmiechnął się i namiętnie pocałował ametystowookiego. Ich języki uścisnęły się w miłosnym tańcu, wirując i muskając siebie nawzajem. Szczupłymi palcami przejechał po nagiej skórze jego dobrze zbudowanego i umięśnionego torsu i dotarł aż do linii spodni, przytrzymywanych gumką. Palce zakradły się pod nie i wyciągnęły nabrzmiałego już członka na światło dzienne. Przesunął sprawnie dłonią po jego długości, aż usłyszał wyraźniejsze westchnienie jego kochanka – penis zrobił się twardy jak marmur. I to po już tak krótkiej chwili. Czyżby Pain naprawdę mocno pragnął go dzisiaj?
Usta rudego zjechały na tors chłopaka mężczyzna polizał jeden z jego jasnoróżowych sutków i zaczął ssać.
- Ja-jak - wyjęczał Itachi, to było bardzo przyjemne – jak chcesz to zrobić?
- Normalnie – wymamrotał Pain, a potem Uchiha poczuł jak dwa jego palce napierają na jego wejście. – Efektywnie.
Palce zagłębiły się w brunecie, który wygiął się w łuk i westchnął. Potem poczuł trzeci palec, jak go rozciąga i znów usta Yahiko na swoich. Itachi rozwarł szerzej nogi, sam już nie mógł wytrzymać.
- Już, proszę – wyszeptał.
- O co prosisz? – zapytał Pain z dziwnym uśmiechem na twarzy. Kruczowłosy w tamtym momencie poczuł się tak dziwnie, że chyba nawet się zarumienił. No tak, on, prosi kogoś o coś takiego.
- O co? – naciskał Pain, wysunąwszy swoje palce z niego i teraz zaciskając je na członku kruczowłosego.
- Żebyś we mnie, ach! – jęknął, kiedy nacisk odrobinę się zwiększył.
- Co?
- Żebyś się ze mną kochał.
Mężczyzna nic już nie powiedział. W ciemnym pokoju niestety Itachi nie mógł zobaczyć jego wyrazu twarzy. Przymknął oczy, poczuł dłonie gładzące jego uda, a potem unoszące wyżej jego kolana. Skoro nie powiedział nic chamskiego, może wcale się nie wygłupił z tym kochaniem. Normalnie pewnie poprawiłby go i powiedział: „Kochać? Chyba śnisz, mogę cię co najwyżej zerżnąć!” Ale nie zrobił tego.
Zrobił za to coś innego.
Pain podniósł się na łokciach i zbliżył do nagiego torsu czarnookiego. Poczuł jak gorące usta całują go od jednego sutka do drugiego, czasami schodząc na wysokość pępka i zanurzając w nim język. Przy każdym zetknięciu tych teraz niezwykle zmysłowych warg, odczuwał przeszywające dreszcze podniecenia kumulujące się w lędźwiach. Trzy palce nadal delikatnie go rozciągały, doprowadzając kruczowłosego niemal na skraj rokoszy.
I wtedy stało się coś niezwykłego. Poczuł jak coś ciepłego i wilgotnego obejmuje jego członka. Pierwszy raz doznał takiego uczucia, ale było mu tak dobrze, że tylko wydał z siebie przeciągły jęk rozkoszy. Spojrzał w dół, dopiero po chwili dotarło do niego co się dzieje. Zobaczył jak głowa Paina powoli i w miarę regularnie porusza się w górę i w dół, towarzyszyło temu to niesamowite uczucie zagłębiania się w czymś. Rudy delikatnymi liźnięciami pieścił nabrzmiałego jego penisa, raz po raz wsuwając go całego w usta.
Czarnowłosy mimowolnie zaczął poruszać biodrami, jęcząc z rozkoszy. Jeszcze nigdy nikt nie pieścił go ustami. Owszem on sam robił to innym już setki razy, ale jakoś nigdy nie doszło do sytuacji, aby to on był zaspokajany oralnie. Teraz rozumiał, jakie to wspaniałe uczucie. Jego ruchy stały się szybsze, a rudy jakby chcąc spotęgować jego doznania, zaczął mruczeć, wprawiając w wibracje również penisa onyksowookiego. Tego było już za wiele. Itachi czuł, że jeszcze tylko sekundy i dojdzie.
- J-ja… już dłużej – jęknął – nie mogę… do- dochodzę…
I dokładnie w tym momencie język Paina wsunął się w małą dziurkę na końcu główki penisa. To zadziałało jak zapalnik i Itachi wybuchł. I to niemal dosłownie. Po jego ciele rozlał się ogień rozkoszy a sperma wytrysnęła wprost w usta fioletowookiego.
Takiej rozkoszy nie doznał jeszcze nigdy w życiu, a przeżył już wiele. To było tak niesamowite, że jego ciało trzęsło się z podniecenia jeszcze przez kilka minut. W tym czasie rudy podniósł głowę i patrząc mu w oczy, połknął cała spermę i oblizał się. Być może ten czyn miał być lubieżny i bezczelny, ale dla Itachiego był zmysłowy i podniecający, tak bardzo, że momentalnie znowu zaczął się robić twardy. Pain chyba to zauważył, bo uśmiechnął się półgębkiem i nie omieszkał skomentować.
- Widzę, że mały Itachi ma ochotę na więcej. – Jego głos był tak niski i seksowny, że czarnooki poczuł jak wszystkie włoski staja mu na karku. – Mam to powtórzyć, czy chciałbyś spróbować czegoś innego?
Dzięki tym słowom kruczowłosy znów był rozpalony i gotowy do działania.
- Teraz… - zawahał się, ale coś w oczach ukochanego mówiło mu, że nie ma się czego obawiać. – Teraz ja sprawię, że będzie ci dobrze.
Yahiko kiwnął głową, ale widać było, że ma jakieś zastrzeżenia.
- Ale zrobimy to po mojemu – Czarnooki nie rozumiał, o co mu chodzi, ale poczuł jak silne ręce chwyciły go i bez żadnego wysiłku obróciły, delikatnie kładąc na łóżku.
Rozsunął mu nogi i poślinionymi palcami znów zaczął rozciągać. Podniecony Itachi chwycił swoją i jego męskość w dłonie i zaczął pocierać je o siebie. Z ust Paina wydobył się zduszony jęk, by po chwili zostać już kompletnie stłumionym przez namiętny pocałunek.
Gdy już się od siebie oderwali, a ich usta łączyła jeszcze cieniutka strużka śliny, rudowłosy wyciągnął z Itachiego palce. Ten zareagował na to pomrukiem niezadowolenia, jednak poczuł, że Pain zaczął wsuwać w niego swojego członka. Bardzo ostrożnie i delikatnie, jakby z namaszczeniem i bojąc się, że zrobi mu krzywdę.
- Przecież wiesz, że nie musisz się ze mną cackać jak z jakiem. Nie rozlecę się… - przypomniał mu czarnowłosy.
- Nie. Muszę być delikatny, nie mogę pozwolić, żeby coś się stało tak pięknej i kruchej istocie jak ty. – Tymi słowami Itachi został kompletnie rozbrojony i rozluźnił wszystkie mięśnie. Skutkiem tego było wsunięcie się do końca członka Paina w niego. Obaj trwali w milczeniu, napawając się przyjemnością.
Mięśnie kruczowłosego zacisnęły się dookoła penisa Yahiko, kiedy ten w końcu pchnął i znów wysunął się trochę, by kontynuować ten wolny ruch przez kilka chwil. Rudy zacisnął dłonie na biodrach Itachiego, unosząc je jeszcze trochę, by móc kolejnym pchnięciem dostać się jeszcze głębiej. Brunet jęknął cicho – nie chciał zwrócić uwagi pielęgniarzy, którzy mogli przechadzać się korytarzem. Drzwi nie były zamknięte na klucz, więc każdy kto zechciał mógł wejść tutaj w każdej chwili!
Słysząc ten jęk, Pain przyspieszył swoje ruchy, nie dając czarnowłosemu już ani chwili wytchnienia. Kruczowłosy przygryzł swoją wargę, nie chcąc, mimo chęci, zacząć jęczeć i pomrukiwać jak nie wiadomo kto – czuł jak twardość pożądania Yahiko zagłębia się w nim i przesyła przez całe jego ciało cudowne iskierki przyjemności. Uda chłopaka owinęły się wokół talii rudego, przyciągając go bliżej, do namiętnego pocałunku.
Rzucił się w miłosnym uścisku Paina, gdy ten nagle znowu schwycił jego członka, który do tej pory leżał pozbawiony zainteresowania w dole jego brzucha.
- Ahh! – wyjęczał Itachi, kiedy poczuł dłoń ametystowookiego masującą jego znów pobudzoną i pulsującą męskość. – Proszę, mocniej! Ah, mocniej, Yahiko!
Powietrze nagle stało się dziwnie duszne, mlecznoskóry nie mógł już złapać tchu. Widział, że podobnie jest z Painem. Kruczowłosy słyszał tylko dudnienie swojego serca, przesłaniające każdy z dźwięków swoim głośnym, równym pulsem. Krzyknął spazmatycznie i doszedł po raz drugi, rozlewając swoją ciepłą lepką spermę, która spłynęła strużką w dół jego szczupłego brzucha.
Jedna z dłoni rudego zacisnęła się mocno na biodrze Itachiego, i czarnooki poczuł jak mężczyzna eksploduje w jego wnętrzu. Sapnął, wyciągając penisa z wnętrza Uchihy. Pocałował go jeszcze raz, długo i niespiesznie, po czym opadł, przygniatając go swoim dobrze zbudowanym, nasyconym ciałem. Ułożył głowę na torsie chłopaka. Chyba próbował dojść do siebie po tym wszystkim.
Itachi przesunął dłonią najpierw po jedwabnej pościeli, potem odgarnął splątane włosy z czoła, by potem pogłaskać po głowie leżącego na nim Paina. Uchiha nie miał zamiaru ruszać się stąd przez dłuższą chwilę i takiego zamiaru chyba nie miał także Yahiko. Onyksowooki mruknął zadowolony, jak podrapany za uchem kociak i szeroki uśmiech wypłynął mu na twarz.
Zamknął oczy i wtulił twarz w szyję rudego. Rozkoszował się jego cudownym zapachem, zapachem potu, seksu, a teraz także i szpitala. Wyczuwał też charakterystyczną woń należącą tylko do Paina. Nie miał pojęcia, czy to były perfumy, żel do mycia czy mydło, ale wiedział, że nawet niewielka ilość tego zapachu działała na niego niczym najsilniejszy afrodyzjak. Oh, gdyby tylko mógł go zamknąć w buteleczce! Spryskałby sobie nim pokój, poduszkę, zasłony w oknach, wszystko! I miałby go tylko dla siebie...
Onyksowooki czuł jak serce Yahiko powoli zwalnia. Już nie gnało jak szalone, jakby chciało wydostać się z jego klatki piersiowej i wpaść prosto na serce kruczowłosego. Z każdą upływającą sekundą coraz bardziej się uspokajało, aż w końcu osiągnęło normalny rytm. Młodszy chłopak czuł, że ta niepowtarzalna chwila zaraz się skończy. Bał się tego, co może się potem stać i bał się, że już nigdy więcej może się nie poczuć taki... Potrzebny? Kochany?
Pogłaskał Paina ostatni raz po głowie i w końcu odważył się przerwać ciszę i wyszeptać:
- Emm... Yahiko...? Jesteś może... Głodny?
Przez chwilę w pokoju znowu zapanowała cisza. Uchiha wstrzymał oddech i czekał na odpowiedź fioletowookiego. Każdy jego mięsień był napięty do granic możliwości, nie pozwolił sobie nawet na niewielkie mrugnięcie powiek.
- Może trochę... - usłyszał w końcu cichą odpowiedź wymruczaną wprost do jego ucha.
Itachi uśmiechnął się szeroko i delikatnie wysunął się z łóżka. Nie mógł w to uwierzyć! Właśnie uprawiał najlepszy seks w swoim życiu, z najważniejszym dla niego mężczyzną, który zazwyczaj zaraz po był dla niego, chamski, chłodny i odczepny, a teraz... Przytulał się do niego, był miły, po prostu idealny! Miał ochotę skakać i tańczyć ze szczęścia. Czyżby w końcu los się do niego uśmiechnął i jego życie zmieni się na lepsze? Jeszcze gdyby tylko mógł porozmawiać z Sasuke i powiedzieć mu kim jest i jak bardzo cieszy się, że żyje!
Szybko założył swoją sukienkę z piórkami, a na nogi wsunął puchate kapcie stojące obok łóżka, na którym kilka minut wcześniej kochał się z rudowłosym.
- To ja zaraz ci coś przyniosę! Nie ruszaj się! - Wybiegł ile sił w nogach z pokoju ukochanego i pognał do szpitalnej stołówki. Skręcił parę razy w zły korytarz, ale w końcu odnalazł duże, jasne pomieszczenie.
W stołówce znajdowało się tylko kilka osób. Przy stoliku pod oknem siedział starszy pan w szlafroku, kawałek dalej młoda kobieta karmiła zupą śliczną dziewczynkę w różowej piżamce z kotkiem. Gdzieś w kącie siedział zmęczony lekarz i smętnie grzebał w talerzu widelcem. Kręciło się tam jeszcze kilku pacjentów oraz odwiedzających, ale tłumów nie było. Podszedł do bufetu i zaczął się zastanawiać, na co Yahiko mógłby mieć ochotę. W końcu zdecydował się kupić makaron z sosem brokułowym, a do tego sałatkę grecką i wodę. Cały posiłek postawił na tacy i szybko, ale ostrożnie, ruszył w drogę powrotną do Paina. Przez cały czas uśmiech nie schodził mu z twarzy, dawno nie był taki szczęśliwy i przepełniony radością. Po chwili znalazł się już pod drzwiami, które otworzył popychając biodrem. Nie patrząc na łóżko, odstawił tacę na szafkę i przysunął krzesełko, na którym zaraz potem usiadł.
- Chcesz, żebym cię nakar... - zaczął, ale bardzo szybko zamilkł natrafiając na spojrzenie Paina.
Już nie było ciepłe i pełne czułości, jak mu się wcześniej wydawało. Teraz patrzył na niego Pain, którego najbardziej się bał, zły, bez serca, oziębły.
- Yahiko... - wyszeptał cicho czarnowłosy.
- Zamknij się - lodowaty głos rudego zmroził całe powietrze w sali. - Dla ciebie jestem Pain i tylko tak masz do mnie mówić, rozumiesz?
Itachi spuścił wzrok i zaczął bawić się piórkiem, które odstawało pod dziwnym kątem. Nic nie odpowiedział.
- Rozumiesz?! - Czarnookiemu aż ciarki przeszły po plecach, słysząc ton jakim Yahiko zadał ostatnie pytanie. No tak, to, co działo się kilkanaście minut temu było zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe. Pain przecież nie mógł się zmienić. Na pewno nie dla niego. W milczeniu pokiwał głową.
- A teraz wynocha. I zabieraj stąd to jedzenie!
- Ale... - Uchiha czuł, jak łzy zaczynają mu napływać do oczu. Dlaczego znowu musiał go tak upokorzyć?!
- Zabieraj. To. Jedzenie! - Yahiko krzyknął, po czym zrzucił ze stolika tacę. Sos ochlapał całą podłogę oraz ścianę, a kawałki sałaty i pomidorów znajdowały się teraz wszędzie.
Chłopak patrzył przerażony na ukochanego, a jego oczy coraz bardziej szkliły się od łez. Nie miał pojęcia, jak powstrzymać nagły wybuch mężczyzny.
- Spierdalaj dziwko, już! - Słysząc te słowa, kruczowłosy nie wytrzymał. Po raz drugi tego dnia uderzył Paina prosto w szczękę, a zaraz potem wybiegł z pokoju trzaskając głośno drzwiami.

8 komentarzy:

  1. Rozdział jak najbardziej mi się podobał *_*
    Czytałam już Twego bloga wcześniej ale dopiero teraz komentuję XD Pisiaj dalej bo naprawdę masz talent ^.^

    OdpowiedzUsuń
  2. To opowiadanie jest cudowne. Pełne pikanterii. Niezwykle zafascynowały mnie losy Itachiego. Tyle sprzecznych jego zachowań, cudowne. Życzę weny i czekam na Cd

    OdpowiedzUsuń
  3. Długo czekałam i proszę mnie tak nie stresować, bo wiele osób zakańcza opowiadania wcale ich nie kończąc, a tego bym nie chciała.
    Heheh błagam tylko nie ''Anonimowy'' :D u wszystkich się podpisuje i tylko u cb się nie podpisałam XD Mów mi Yuu.
    Opowiadanie mnie zaciekawiło szczególnie początek, bo Pain był taki... delikatny? Przyzwyczaiłam się do jego ... nieczułości i tego nieczułego Paina wolę. Ale miło było przeczytać odmianę... Choć ja i tak kocham brutalnych seme :D.
    To raczej tyle. Ja czekam na dalsze rozdziały i proszę bez blokad po 4 stronach :D. Pozdrawiam. Yuu

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej. Dziś mija tydzień od dodania porzedniego rozdziału. Chciałabym, abyś jak najszybciej dodała nowy. Pozdrawiam i życzę weny. Yuu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yuu, Cieszę się, że wyczekujesz nowego rozdziału, ale ostatnio mam tzw urwanie dupy w szkole (delikatnie mówiąc).Zbliża się czas składania deklaracji itd, a ja nie mam pojęcia na co chce iść na studia, więc nie wiem co powinnam zdawać ;/
      Nowy rozdział jest już co prawda na końcówce, ale idzie mi bardzo opornie =_=
      Do tego wszystkiego komentarzy mało co nie podnosi mojej weny, ale bardzo dziękuję tym którzy jednak zostawili tu słówko pop sobie ;* Dzięki Wam staram się napisać codziennie chociaż kilka zdań ;) Postaram się, żeby w weekend rozdział już się pojawił xD

      Usuń
  5. Cudo *.* Piszesz tak przejrzyście, wszystko tak pięknie się razem przeplata. Aż się nie czuje tego, że rozdział jest tak długi. Ponieważ pod koniec wydaje się, że jest za krótki! Ja chcę kolejny rozdział >.<

    A jeśli chodzi o Pain'a. On ma rozdwojenie jaźni? Dobry to Yahiko a zły to Pain? Tylko czemu ten zły przeważa? >.< Hmm.. Jestem taka ciekawa!!

    Życzę duuuuużo, meeeega duuuużo weny! *mentalnie przesyła swoją wenę do autorki* Ummmmmmm.....

    I proszę o powiadomienie :(
    natasha-x.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Reciakowa, bardzo chętnie będę Cię powiadamiała o nowych rozdziałach, ale nie ukrywam, ze łatwiej by mi było robić to przez gg. Napisz do mnie (nr jest w okienku "O mnie") a na pewno będę podsyłać wiadomości o kolejnych postach :)

      Usuń
  6. @abunai niku- Rozumiem cię, sama mam teraz szkołę i wcale nie jest łatwo. Znaczy ja komentuje chyba od 3 rozdziału, tylko się nie podpisywałam ;p Często tak robię ;p No ale bardzo miło się czyta. Bardzo szybko. Czekam na ciąg dalszy, a jeśli będzie taka możliwość to wstaw w weekend :*. Pozdrawiam i życzę weny. Yuu

    OdpowiedzUsuń